Wyścig z czasem

Mamy dobrą i złą wiadomość. Od której zaczynamy...? Najpierw od dobrej – zrzuty kamieni z Gebel Ragab nie ustają nawet na chwilę. Każdy dzień przewidziany na transport materiału skalnego składającego się na ogromny „mur kamienny” wykorzystywany jest do ostatniej sekundy. W zastępstwie naszego rajsa, który często musi zostawać na dole, samorzutnie rolę przodownika i zarazem kierownika robót przejął Hassuna i to on narzuca tempo pracy. Zawsze ustawia się na czele grupy rozbierającej południowy „redim”, wskazując który kamień należy wyjąć z hałdy jako pierwszy, a który zostawić na miejscu, aby nie doszło do katastrofy.

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Obecnie zaczęliśmy „wgryzać się” w głęboką warstwę rzadkiego trapu, która wydaje się nie mieć dna. I to jest właśnie ta druga, zła wiadomość. Okazuje się, że nie doceniliśmy przeciwnika, jakim jest południowy „redim” i nazbyt pozytywnie oceniliśmy jego wielkość. Sądziliśmy, że uporamy się z nim w ciągu jednego, no może w ciągu półtora miesiąca, a tymczasem... ilekroć przyglądamy się gigantycznej hałdzie gruzu, wydaje się nam, że niewiele kamieni z niej ubyło. Raczej nie ulega wątpliwości, że będziemy walczyć z „redimem”... aż do końca sezonu, licząc, że nie zabraknie nam czasu. Wszak obecny sezon zaplanowaliśmy jako ostatni. Trzymajcie za nas kciuki!

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Fot. Kamil Zachert - Misja Skalna w Deir el-Bahari - Polski Egipcjanin - www.polskiegipcjanin.pl

Pogoda się zmienia. Od trzech dni każdego ranka wita nas wiatr, a nawet lekki chłodek (być może to odczucie jest względne), a temperatura powietrza nie przekracza już 40 stopni. Nadal jest piekielnie gorąco, ale już nie aż tak, jak było jeszcze kilka dni temu. Dzisiaj padał nawet deszcz. To znaczy pokropiło trochę z nieba jakby od niechcenia i wszystko zaraz wyschło. Żeby chociaż mocniej się ochłodziło, ale gdzie tam...! No, ale tak tu właśnie jest. Prawdziwe ulewy, oberwania chmury zdarzają się w Górnym Egipcie raz na kilkadziesiąt lat. Chyba jeszcze nie pora. W naszym mieszkaniu zalęgły się małe skorpiony; musimy uważać, aby któregoś nie nadepnąć, gdy wstajemy rano z łóżek. Ale do wszystkiego można się jakoś przyzwyczaić.

Komentarze