Kamienie...

Praca na stanowisku archeologicznym naszej misji zaczyna odbywać się rutynowo. Naprzemiennie: jednego dnia następuje „zrzut”, a drugiego – opróżnianie zagrody ze zgromadzonego w niej materiału skalnego. W tej chwili niczego już nie testujemy, lecz działamy pełną parą. Szykany sprawdzają się doskonale, o ile nie uderzają w nie zbyt duże kamienie, a zsyp przyjmuje wszystko tak, jak trzeba. Obecnie żaden zabłąkany odłupek nie wydostaje się poza instalację.


No właśnie!... Tyle mówimy tutaj o materiale, który zrzucamy z góry, ale nie opisujemy go zbyt dokładnie, a przecież ma to dla nas kolosalne znaczenie. Czas nadrobić tę zaległość. Przede wszystkim: 95–100 % „zrzutu” to materiał wapienny w rozmaitym kształcie i formie. Pozostałe najwyżej pięć punktów procentowych pozostawiamy dla pyłu i kurzu, który niekoniecznie zawsze musi pochodzić ze skał wapiennych. Niemniej zdecydowana większość usuwanego materiału to odłupki wapienne nie przekraczające kilkunastu kilogramów wagi. Jeśli są większe, a więc zbyt niebezpieczne dla rynien i zsypu – rozbijamy je na mniejsze kawałki za pomocą młotów. Tak „obrobiony” kamień trafia do „rury”, będąc spychanym w jej kierunku przez robotników uzbrojonych w motyki.


Wapień kruszy się nierównomiernie. Zdarza się, że trzeba wielokrotnie uderzać młotem, aby pękł równo na pół. Krawędzie odłupków bywają ostre niczym żyletka. Wszystkie te kamienie zostały „wyprodukowane” przez Misję Skalną w latach 1999–2009 w następstwie rozbijania gigantycznych głazów, które leżały na obszarze całego stanowiska, blokując dostęp do niżej położonego terenu. Łączna waga tego skalnego materiału wynosiła na początku ubiegłego sezonu wykopaliskowego ok. 3 000 ton (!), a być może nawet trochę więcej. Dla porównania – tzw. metr kubiczny wapienia waży ok. 2,5 t. Mniej więcej 1/3 została już przez Misję Skalną usunięta z obszaru badań.


Inną kategorią materiału jest tzw. trap. To nic innego jak drobnica wapienna wymieszana z pyłem. To właśnie z powodu zrzucania z góry bardzo dużej ilości trapu w 2013 r. nad całym stanowiskiem w Deir el-Bahari unosiły się olbrzymie chmury pyłu. Kamienie pochodzące z głazów rozbitych w ubiegłych latach bardzo trudno było zmieścić na powierzchni Gebel Ragab, dlatego musieliśmy ułożyć je w wielkie hałdy wyglądające z daleka jak mury jakichś starodawnych fortec.


Wejście na stanowisko misji wiedzie za tzw. Kominem przez jedną z takich olbrzymich hałd, w której umieściliśmy nawet kamienne schody. Dzisiaj panował tam ruch jak na ulicy Marszałkowskiej w Warszawie – robotnicy bez ustanku chodzili w te i we wte, wnosząc jakieś rzeczy na górę bądź znosząc coś na dół. W pewnym momencie udało się uchwycić schodzącego ze stanowiska prof. Andrzeja Niwińskiego.

Komentarze